Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

America

Down Icon

W wodzie pojawiły się oczy, a potem kapitan krzyknął: „Trzymajcie ręce w łodzi”

W wodzie pojawiły się oczy, a potem kapitan krzyknął: „Trzymajcie ręce w łodzi”

Vita Molyneux w bagnach

Nie miałam pojęcia, co mnie czeka (Zdjęcie: Vita Molyneux)

Upał był przytłaczający, gorący i wilgotny, niczym oddychanie w wodzie. Srebrzysto-szary mech zwisał z drzew cyprysowych, opadał jak jedwab na ramiona gałęzi.

Wokół mnie pięć aligatorów przemierzało słonawą wodę bagienną, machając ogonami, a ich gadzie oczy wpatrywały się w moje, gdy się zbliżały. Były już prawie przy mnie, gdy rozległ się krzyk nad bagnami - „trzymaj ręce w łodzi! Mieliśmy gościa, który został ugryziony podczas ostatniej przejażdżki”.

Znajdowałem się na Rzece Perłowej w Luizjanie , na obrzeżach Nowego Orleanu, na pokładzie płaskodennego statku, którego kapitanem był czarujący Randy, zwany też kapitanem Blueberry, jak prosił nas, byśmy go nazywali z jego południowym akcentem.

Kapitan Blueberry za sterami łodzi

Kapitan Blueberry za sterami łodzi (zdjęcie: Vita Molyneux)

Spływ rzeką do bagien Honey Island dopiero się rozpoczął, a ja już czułem się, jakbym odbył podróż.

Cajun Encounters, które organizuje wycieczki, oferuje możliwość odbioru z hoteli w mieście. Następnie klimatyzowany autobus zabierze Cię do bagien i odwiezie z powrotem. Naszym przewodnikiem w tej podróży był Derek.

Derek, jak głosi niepozorne imię jednego z najbardziej entuzjastycznych i kompetentnych przewodników, jakich kiedykolwiek miałem, obiecał nam, że 40-minutowa podróż z miasta na bagna wcale nie będzie sprawiać takiego wrażenia – i tak było.

Gdy wszyscy już weszli do autobusu, Derek wykonał publiczne przemówienie, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem i które w budynku Kapitolu nie byłoby niemile widziane jako obstrukcja.

Ledwo zatrzymując się na chwilę, Derek opowiedział nam wszystko, co wiedział o swoim rodzinnym mieście Nowym Orleanie – gdzie zjeść i czego unikać, o najlepszych lokalnych miejscach i historii.

Gdy przejeżdżaliśmy przez miasto, wskazywał na interesującą architekturę i naturę, a gdy dotarliśmy na obrzeża, mówił o wpływie, jaki huragan Katrina miał na niego osobiście i na miasto, które kocha. Jego przemówienie było angażujące, pouczające, momentami zabawne, a w innych ponure.

Kiedy dojechaliśmy na bagna, spodziewałam się, że Derek będzie dyszał za kierownicą. Zamiast tego pożegnał się z nami, powiedział, o której nas odbierze i uśmiechnął się do zdjęcia.

Derek kierowca

Kierowca Derek był niesamowity (Zdjęcie: Vita Molyneux)

Gdyby to była podróż autobusem, to aż trudno mi sobie wyobrazić, jak wyglądałaby dwugodzinna podróż statkiem.

Odpowiedź brzmiała: przeżycie życia.

Mając na pokładzie płaskodennego statku, którego kapitanem był Blueberry, 20 osób, nie spodziewałem się wielkiej osobowości, ale myliłem się.

Kapitan Blueberry natychmiast potraktował każdego z nas jak starego przyjaciela i gdy wyruszaliśmy, upewnił się, że wszyscy znamy zasady. Ręce w łodzi przez cały czas, nie wstawać i szanować naturę, którą mieliśmy zobaczyć z bliska.

Ledwie opuściliśmy pomost, gdy zostaliśmy otoczeni przez aligatory. Co ciekawe, podpłynęły prosto do łodzi, aby otrzymać suszone przysmaki rybne, podczas gdy Blueberry opowiadała nam o ich życiu i zwyczajach w bagnach.

Aligatory w rzece

Aligatory były stałym towarzyszem (Zdjęcie: Vita Molyneux)

Gdy łódź płynęła w dół rzeki, mogliśmy z bliska obserwować wszystkie dzikie zwierzęta zamieszkujące tę rzekę. Czaple dziobały w wodzie, żółwie wygrzewały się na kłodach, a oczywiście aligatory były naszymi stałymi towarzyszami.

Gdy wpłynęliśmy na wąskie odnogi jeziora, naszym oczom ukazał się krajobraz, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem.

Piękna, bujna zieleń drzew i roślin kontrastowała z mętnym, brązowym osadem wodnym, a wszędzie wśród drzew rozbrzmiewał śpiew ptaków.

Kapitan Blueberry znał każdą roślinę, którą mijaliśmy, i każdego ptaka, którego słyszeliśmy, i z niezwykłą zręcznością prowadził łódź po krętych korytarzach rzeki.

Bujny krajobraz bagien

Bujny krajobraz bagien (Zdjęcie: Vita Molyneux)

Dla mnie prawdziwym punktem kulminacyjnym było zatrzymanie się łodzi przy jednej z wąskich wysp położonych wzdłuż szerokiej rzeki, a następnie rodzina szopów zeszła z drzew, żeby się przywitać.

Miałem nawet okazję karmić jedno z tych wspaniałych stworzeń, które od wielu lat darzę ogromną miłością.

Trzymając smakołyk na długim bambusowym kiju, aby ich nie niepokoić, podałem smakołyk w postaci ryby prosto w łapy szopa, który go złapał i czmychnął z powrotem między drzewa.

Szop pracz siedzący na drzewie

Z bliska i osobiście ze zwierzętami (Zdjęcie: Vita Molyneux)

Trasa trwała dwie godziny, ale szczerze mówiąc, wydawała się trwać minuty. Mogłabym spędzić tam całe życie, dryfując powoli w dół rzeki pod baldachimem łodzi, studiując krajobraz i zwierzęta.

Rozumiem, dlaczego Blueberry i Derek tak bardzo kochali swoje miasto i jego okolicę. Jest absolutnie nie z tego świata i poczułam się uprzywilejowana, że ​​mogli się tym ze mną podzielić.

Kiedy wróciliśmy do miasta, byliśmy wyczerpani ekscytacją i więcej niż gotowi, żeby wypróbować jedną z kilkudziesięciu restauracji, które polecił nam Derek.

Jeśli chcesz osobiście poznać bagna, możesz zarezerwować wycieczki tutaj

Daily Express

Daily Express

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow